piątek, 9 września 2011

DZIEŃ BEZ (Z)

Minęło trochę czasu.. milczenie spowodowane niestety kolejnym pobytem w baśniowej krainie zdaję sie wybijać z (nie)rytmu, który ogarnia nas ze wszech stron.
Dzień bez zmartwień, zmartwień moich, tak bardzo wyczekiwany w końcu może powoli nadejdzie. Dzień bez wielu innych spraw pewnie nigdy nie nastanie. Dzień bez narzekań - nie ma mowy, dzień bez Kaczyńskiego - nie ma mowy, dzień bez Smoleńska..był raz a przynajmiej byla próba i niestety dupa..nie dadzą odpocząć duszom spętlonym między lukiem bagażowym a rzędem przednich siedzeń..
Psychodeliczny taniec wijącego się kąsiciela kłuje wielu z nas. Mielenie językiem po wewnętrznej stronie policzka, mlaskanie połączone z haotycznym bełkotem nawołujące do niewinnego poderżnięcia gardeł wszystkim tym, którzy nie wydziergają sobie toruńskiego krzyża na czole powoduje wymioty jak po wódce zapitej mlekiem. 
Giżyński, Błaszczak, Brudziński, Rogalski z jednego tego samego cynicznego, banalnego i psychopatycznego miotu.
Na myśl o możliwość przejęcia władzy przez bandę opentanych krasnoludów włosy stają mi dęba pod paznokciami...
Pierwsze myśli po dłuższej chwili milczenia są ponoć najlepsze. Byle nie tylko moje myśli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz