wtorek, 4 października 2011

FABRYKA MAŁP

Nigdy bym nie pomyslał, że ktoś kogo człowiek bardzo nie znosi, będzie zaprzątał głowę w taki sposób, że sama myśl o tym przyprawia o mdłości. Tylko nie takie przysłowiowe "mdłości", ale prawdziwe torsje. 
Każde wypowiedziane słowo, zdanie, teoria często mijająca się z prawdą powoduję zwątpienie w zdrowy rozsądek dużej części naszego społeczeństwa.
Jeszcze do niedawna byłem przekonany, że wspominany już jakiś czas temu "taniec chochoła" wciąga tylko tych, dla których Polska jest najważniejsza...Polska zaborcza, zaściankowa, skłócona ze wszystkimi, bezczelna i podejrzliwa. I Ci właśnie "oni" (tak myślałem) są gdzieś z boku, starszej daty... nic bardziej mylnego. Oni są wśród nas !! 
Nie ma nigdy dobrego wyboru, nie ma nigdy najlepszego rozwiązania..ale ludzie co nas czeka jeśli ten chochoł dance wciągnie w swoją spiralę nasze Państwo. Nawet sobie tego nie potrafie wyobrazić. Może wyjdziemy z Unii, może w szkołach będzie zakaz nauki niemieckiego, może stworzymy nowe teorie spiskowe, może jeszcze kilka razy zmienimy historię (bo tak chce jarek), może ekshumujemy wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej.. może tak, a może nie. 
Kuba Wojewódzki powiedział przed chwilą fajna rzecz: "wybierzcie mądrze".... Takiego jednego Jarka to może byśmy przeżyli, bo wciąż pogłębiająca się amnezja może spowodować, że zje w końcu swój kłamliwy ogon. Ale oni się klonują. Wyskakują z kapelusza jak nakręcane pieski, szczekające coś w swoim, mało zrozumiałym języku. Nie pozwólmy rozwinąć się tej zarazie. 

piątek, 9 września 2011

FRAJERSKA MASAKRA PIŁA PISOWĄ

                            Debatowanie nad debatami to temat rzeka. Nie ma do czego wracać, zwłaszcza, że uszczestniczenie i tworzenie sztucznych tematów jest co najmniej zachowaniem charakterystycznym dla gasnących gwiazd. 
Jak można bezczelnie naigrywać się z wyroków sądów, z decyzji w których podejmowaniu się uczestniczyło, z własnego Państwa? Ja Jarosław mogę wszystko! Chodźby niedzwiedź to dostoję...- Nie sile się na inność, bo inny już jestem. Nie zmienie siebie bo lubie inność-..Tymczasem ta inność to normalność, z tym że normalność to dla nich własnie coś dziwnego. Widać, że energii coraz mniej, włosów siwych coraz więcej. Opadają wypełnione śliną poliki, a język od oblizywania robi się szorstki. Na bocznice powiedział by Tomek z wyspy Sodor.
Ciekawe kiedy znudzi się udawanie przez wielu z nich Usain'a Bolt'a. Szybsi od pustynnego wiatru i strusia pędziwiatra coś mamrocą, że chcą rozmawiać, a gołym okiem widać, że przebierają nogami w powietrzu jak Flinstonowie. Nie tak szybko. Zalatuje tutaj czymś, co do złudzenia przypomina bezczelne naigrywanie się ze wszystkiego co stanowi odejście od programu. No własnie jakiego programu? Chyba programu wywołania ogólnej rozpierduchy, bo tylko podczas takiej akcji wszyscy chwycą sie za ręce i zwariują w okrutnym tańcu z chochołem. 
Ganienie za kimś komu przyjemność sprawia sama gonitwa a nie cel do jakiego sie dąży, świadczy tylko o tym kto spieprza. Dogonisz i przywalisz w łeb, pozwie do sądu. Odpuścisz, stwierdzi, że łapiesz zadyszkę... 
Odpuścić, zapomnieć, a zgaśnie jak Bolt przy falstarcie..

DZIWNE TYPY, JAK Z KOMIKSU...

  
Już kilka razy przymierzałem się, żeby napisać, bo rozwala mi pęcherzyki płucne jak słysze mamrotanie o tym samym. Czyli w sumie o tym jak robić zamieszanie i grać Tupolewem do końca życia.
Widać, że Jarek już nie do końca kontroluje swoje wypowiedzi i wpada w spiralę powtarzania tego samego lub negowania tego co powiedział wcześniej, nawet o tym nie wiedząć... to jest kunszt retoryki. 
Znalazł sobie kilku naśladowców, klakierów, którzy w razie niedyspozycji kota mogą pomiałczeć lub się poocierać, ot tak żeby preziowi było miło. Adam H. , (niestety mój rocznik)...nie wiedziałem, że ludzi w tak młodym wieku (stary nie jest i ja też) może tak opętać zła moc jak z kolejnej części dziadów. Ja rozumiem, można sobie czasami walnąć bronka, ale kurde żeby tak trzymało?? Gadać od rzeczy każdy potrafi po pijaku, ale nikt jeszcze takiego alkoholu nie wymyślił, żeby na banie siadało na długi czas!! Dramat. Pisowscy piwowarzy wymysli trunek, który zrywa śmigło na bardzo długo.
Adam H. i jego koledzy mają niesamowity dar przekonywania społeczeństwa do swoich racji. Tylko niestety to społeczeństwo jest w gruncie rzeczy over 60 i mam nadzieję, że mimo swojego młodego wieku Adaś zorientuje sie, że koniec blisko. Kwestia tylko taka jak bardzo jest pojony sokiem z kaczojagód wywołujących kręcenie źrenicami, mlaskanie językiem, szydzenie z tego co dobre i udwawanie jacy to my jesteśmy zejebiści mimo, że jesteśmy beznadziejni. 
Nabieranie tych biednych ludzi na gównianie hasła podrzegające do bratobójczej walki, do fermentu, do pieprzonego haosu, do znienawidzenia jeden drugiego długo nie potrwa. Krach nadejdzie w październiku, bo Jarek leci na oparach, a Europa nie doleje do baku paliwa ludziom, ktorzy prowadzą samolot tylko po to, żeby go zdetonować w Brukseli lub innym ciekawym miejscu.  

KAMELEON SCHODZI Z DRZEWA..ZGŁODNIAŁ, WŁADZY BY SIĘ NAŻARŁ

Wiedziałem, no wiedziałem, że przecież on musi mieć gdzieś w sobie jakiś kawałek, który w pewien sposób łączyłby jego osobę z normalnością.. No niemożliwe, że można zamlaskać się na śmierć wygadująć herezje jak po wizycie u doktora PajHiWo. Odnalazł się, doszedł do wniosku, że można, można wiele zdziałać odpowiednim podejściem do polityki..takim samym jak zawsze przed wyborami. On kocha wszystkich, wybacza, prosi o zrozumienie, prosi o zaprzestanie bezmyślnych waśni i podniesienie poziomu języka retoryki politycznej.. hehe, ile razy zdoła omotać te 25% społeczeństwa (kurde 25 % to przecież 10 milionów Polaków). Czy w naszym kraju żyje aż 10 milinów ludków z ciemnogrodu? Na ulicach wszyscy tacy sami, ładnie ubrani, ą, ę i w ogóle, a w głowach 1/4tej z nich płynie muzyka z radia maryja. Prawie jak w 1984 Orwela. Prawie, robi wielką różnicę, tamto to była książka a nasza rzeczywistośc to nie fikcja. 
Najnowocześniejszy plan naprawy Polski. Przemyślany, skrzętnie zanotowany, wypunktowany. Wypunktowany jak rząd, który tak naprawdę był, jest i będzie niezmiennym celem. Osły czasami mają przed sobą marchewkę na kiju i idą przed siebie jak jak łysek z pokładu Idy. Prezesowi powinni zawiecić gwiazdę od mercedesa jako celownik, żeby nigdy nawet w chwili głębokiego relaksu, nie zapomniał, że jego celem jest deptanie po piętach. Deptanie, a tak naprawdę przydeptywanie nogawek, żeby mieć tą satysfakcję z chwil wypie....nia się na glebę tego nadepniętego. 
Każdy ma swój rozum, każdy ma świadomość i zdrowy rozsądek. Nie każdy jednak ma zdolność wyboru między tym co może być nadzieją na coś lepszego, a tym co tę nadzieję nam odbiera. 

KAMELEON SCHODZI Z DRZEWA..ZGŁODNIAŁ, WŁADZY BY SIĘ NAŻARŁ

Wiedziałem, no wiedziałem, że przecież on musi mieć gdzieś w sobie jakiś kawałek, który w pewien sposób łączyłby jego osobę z normalnością.. No niemożliwe, że można zamlaskać się na śmierć wygadująć herezje jak po wizycie u doktora PajHiWo. Odnalazł się, doszedł do wniosku, że można, można wiele zdziałać odpowiednim podejściem do polityki..takim samym jak zawsze przed wyborami. On kocha wszystkich, wybacza, prosi o zrozumienie, prosi o zaprzestanie bezmyślnych waśni i podniesienie poziomu języka retoryki politycznej.. hehe, ile razy zdoła omotać te 25% społeczeństwa (kurde 25 % to przecież 10 milionów Polaków). Czy w naszym kraju żyje aż 10 milinów ludków z ciemnogrodu? Na ulicach wszyscy tacy sami, ładnie ubrani, ą, ę i w ogóle, a w głowach 1/4tej z nich płynie muzyka z radia maryja. Prawie jak w 1984 Orwela. Prawie, robi wielką różnicę, tamto to była książka a nasza rzeczywistośc to nie fikcja. 
Najnowocześniejszy plan naprawy Polski. Przemyślany, skrzętnie zanotowany, wypunktowany. Wypunktowany jak rząd, który tak naprawdę był, jest i będzie niezmiennym celem. Osły czasami mają przed sobą marchewkę na kiju i idą przed siebie jak jak łysek z pokładu Idy. Prezesowi powinni zawiecić gwiazdę od mercedesa jako celownik, żeby nigdy nawet w chwili głębokiego relaksu, nie zapomniał, że jego celem jest deptanie po piętach. Deptanie, a tak naprawdę przydeptywanie nogawek, żeby mieć tą satysfakcję z chwil wypie....nia się na glebę tego nadepniętego. 
Każdy ma swój rozum, każdy ma świadomość i zdrowy rozsądek. Nie każdy jednak ma zdolność wyboru między tym co może być nadzieją na coś lepszego, a tym co tę nadzieję nam odbiera. 

KUPIŁEM ZORKĘ PIĘĆ I ZROBIŁEM KILKA ZDJĘĆ..

  
Klasa polityczna bez klasy...to już chyba nikogo nie dziwi. Strarannie wyprasowane kołnierzyki, mankiety ze złotymi spinkami, coś tam czasami sterczy z klapy... exclusive normalnie. Jednak pod tymi starannie dobieranymi elementami garderoby i słowami nie da sie ukryć tego, co ich zdradza jednym prostym gestem.. tak prostym jak prosty człowiek obnażający się ze swojego buractwa.
Rewolucja po lewej stronie, zmiany, zmiany, zmiany.... Hmmm jednak tak ogromnego stylu i klasy nie da się podrobić, tej wypracowanej i rzeźbionej przez żelbet gierkowskiej starej szkoły dostojności i gry politycznej.. Lewo było lewo, czerwono i z klasą, a nie z 3,2 megapixelami w kieszeni, gotowymi do słitaśnej foci. Czerwony.... czerwony jak burak. 
Jeśli decydować za nas mają osoby, dla których priorytetem jest nie klasa polityczna a nasza klasa to ja wysiadam. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby Jolanta Kwaśniewska została prezydentem to przynajmniej każdy Polak wiedziałby jak prawidłowo zjeść bezy w towarzystwie. I coś w tym jest, bo naprawdę wolę lekcję stylu Pani Joli niż absencję na lekcjach etyki Pana Grzegorza. 

ILE MA ?? OBA MA...

Nie było mnie ale już jestem i mam nadzieję, że bedę i to teraz bardzoooo czesto. Sytuacja otaczająca nas szarych myszów bulwersuje do granic wytrzymałości. Łamią się narodowe schody, niewytrzymują ciśnienia OFE'sy, ci z flagami od związków zaczynają biegać po ulicach stolicy (w zimie nie latali bo było zimno), no i jaśnie nam mącący, mlaskający wyszedł z letargu i wyciąga dłoń.... tak tak przyjde przyjde, nie mogę odmówić ..interes państwa .. ? Chyba jego interes, mały zaniedbany, nieużywany interes...
Donek miota się starając się poskładać do kupy resztki zielonej wyspy, którą zewsząd oblewa fala krytyki. 
Naprawdę ciekawie może być. Czy warto ustawiac się w kolejce pod campusem i kupić jakiś mały namiocik., może sie przyda jak w Libii albo Hiszpanii. Rozwija się to ciekawie, jak bakterie na bibule. 
Ale przecięz przyjeżdza on... "łon łon" ...Pan Świata. Czarnoskóry Ken, władca potomków narodowości, które dotarły do nowego lądu, bo dali się złapać w siatkę albo wódz sprzedał ich za paczkę fajek.... 
Czarne, solidne, niezniszczalne fury (no może nieodporne na irlandzkie progi wjazdowe) ale zawsze fajnie sie prezentujące, faceci ze słuchawkami, kamery, szpiedzy, samoloty.... w ogóle mega show. 
Może to i trochę interesujące, może troche niespotykane (jak europejskie samochody w stanach) ale na pewno bardzo zastanawiające, jak długo kolos na glinianych nogach potrafi jeszcze człapać i wcinać spokojnie hamburgery z mc syfa....

DZIEŃ BEZ (Z)

Minęło trochę czasu.. milczenie spowodowane niestety kolejnym pobytem w baśniowej krainie zdaję sie wybijać z (nie)rytmu, który ogarnia nas ze wszech stron.
Dzień bez zmartwień, zmartwień moich, tak bardzo wyczekiwany w końcu może powoli nadejdzie. Dzień bez wielu innych spraw pewnie nigdy nie nastanie. Dzień bez narzekań - nie ma mowy, dzień bez Kaczyńskiego - nie ma mowy, dzień bez Smoleńska..był raz a przynajmiej byla próba i niestety dupa..nie dadzą odpocząć duszom spętlonym między lukiem bagażowym a rzędem przednich siedzeń..
Psychodeliczny taniec wijącego się kąsiciela kłuje wielu z nas. Mielenie językiem po wewnętrznej stronie policzka, mlaskanie połączone z haotycznym bełkotem nawołujące do niewinnego poderżnięcia gardeł wszystkim tym, którzy nie wydziergają sobie toruńskiego krzyża na czole powoduje wymioty jak po wódce zapitej mlekiem. 
Giżyński, Błaszczak, Brudziński, Rogalski z jednego tego samego cynicznego, banalnego i psychopatycznego miotu.
Na myśl o możliwość przejęcia władzy przez bandę opentanych krasnoludów włosy stają mi dęba pod paznokciami...
Pierwsze myśli po dłuższej chwili milczenia są ponoć najlepsze. Byle nie tylko moje myśli...

WYPALONE ŚCIERNISKO PO SŁOMIANYM ZAPALE

2005 rok niektórym na długo zostanie w pamięci. Wielu z nas (np. mi) nie było dane uczestniczyć i obserwować ogromnej zadumy po odejściu jednego z największych Polaków. Płącz, troska, refleksja, żal i miłość przelewająca się ulicami polskich miast na znak pojednania i solidarności .... Oddanie się temu wydarzeniu widać było na każdym kroku. Część uznawała to za przesadę... te modły, krzyki i nieustanne pochody. Lepiej przeżywać w ciszy, na osobności... ?! 
Oczywiście jak zawsze w takich momentach zadaje sie wiele pytań, na kóre nie ma odpowiedzi... Na wiele jednak można sobie odpowiedzieć. Może nie od razu. Wytrwałości, bo jeśli ktoś nadal szuka to wystarczy chwilkę jeszcze poczekać.. jeszcze może rok, moża kilka.. Odpowiemy sobie wtedy sami na pytanie jacy jesteśmy, jacy jesteśmy spontaniczni i .... i tyle. Zero w nas czegokolwiek co trwa dłuższą chwile. Zapominamy tak szybko jak szybko maszerowaliśmy w tym kolejnym z pochodów. Coraz bardziej zacieramy w pamięci wszystko co z tym związane. Obnaża to nas nie jako katolików (bo to nie o to chodzi), ale jako ludzi, którzy w pogoni za życiem nie martwią się niczym dookoła.. Ludzie sie rodzą i ludzie odchodzą tak?. 
Cieszyć się mogą ci, którzy nie uczestniczyli w pseudo lamentach i przeżyli to tak jak chcieli. Oni być może pamiętają i pamiętać będą. Bo nie chodzi o to kto głośniej krzyczy, kto się ustawia w kolejkę na wyjazd, kto kupi najdroższe miejsce w hotelu w Rzymie na długi weekend. I nawet nie chodzi o kremówki, ale o to by pamiętać, że aby na nie iść "trzeba najpierw zdać maturę"....
NEVER FORGET 

NIEDOJRZAŁE, OBRAŻALSKIE PASKUDY

Telewizja ma niesamowitą moc, która niektórych potrafi zastraszyć a innych wprowadzić w stan zastanowienia nad tym, czy rzecziwiście to co widzimy jest prawdą.
Wiele osób, które mimo tego, iż istnieją w tym "półświatku" od kilku bądź kilkunastu lat, nie potrafi rozgraniczyć sztucznego grania od swojego często zmanierowanego życia. Pan "gadająca głowa" lub jak kto woli "dwukolorowa broda" - ekspert od wszystkiego, pseudo guru jeśli chodzi o muzykę, mistrz zakładania rąk i straszenia, że jak coś to ja wam już nic nie powiem, pragnie chyba zbudować ołtarzyk w jednej z telewizji. Lansowanie samego siebie w imię czego? W imię chyba samego Zbyszka. 
Przesadą jest bowiem lobbowanie środowiska, które od zawsze było poza strukturami sciągającymi narodowe myto. Oczywiście życie pozbawione kultury i sztuki byłoby jak jazda pociągniem towarowym.Niby do celu, ale jakoś tyłek od węgla boli. Jednakże, rozgraniczenie prawdziwego artyzmu od zwykłej przedsiębiorczośći jest w dzisiejszych czasach rzeczą chyba niemożliwą. I właśnie ta subtelna różnica pozwala na określanie celebrytyzmu i pospolitej tandety, "sztuką" przez duże "G". 
Niestety poziom kreowany nie jest przez artystów, ale przez odtwórców ról.., którzy na nieszczęście są w ogromnej większości. Można zatem bronić swoich racji, jedynie wtedy, kiedy stoi się dwoma nogami po jednej ze stron.. a nie buja się w zależności smaku niedzielnych ciastek na drugie śniadanie.

LPG STONKĘ ZJE

Jednak nie da się zorganizować czegokolwiek w Polsce bez robienia ogromnego przy tym szumu. Zbliżające sie kolejne wybory prowokują do niespodziewanych ruchów. Nikt oczywiście nie pobije Pana Napi Napi, ale może w końcu warto skupić się nie tylko na grilowanej na wędce, a na tym co będzie później. Te niespodziewane zbiegi okoliczności, przypadkowe sytuacje obrazujące normalność i integrowanie się do granic możliwości ze społeczeństwem , że aż kasza spada z półek pod ciężarem dziennikarzy. Przecież potrzeby kota są oczywiste. Nie ma lepszej paszy jak przy airporcie. Taka karma. 
Z drugiej strony nie ma chwili do stracenia. Trzeba działać, rozlepiać te nalepki na każdym rogu. Wycierać nimi wszystko co tylko możliwe. Puki jest czas, puki pamiętają. Każdą ulice, każdy skwer, każdą ławkę. Nie ma granicy między tym co wielkie i święte a tym co daje wygraną. Niektórym zrywa śmigło w rozpaczliwym dążeniu do przypisania najmniejszego nawet wkładu we wszystko "bratu". Litości. 
Mimo wielu niedociągnięć, są jeszcze persony, które jasno stawiają kreskę tam gdzie tego wymaga sytuacja i starają się nie mieszać wszystkiego w wielkim garze nienawiści jeżdżąc na oklep na TU 154. 
Ręce czasami same opadają. Żeby tylko któregoś razu nie walnęły o ziemię tak, że poznokcie będzie można malować od wewnętrznej strony.

KOŃ TROJAŃSKI I PĘKNIĘTA SMYCZ

Postępowanie niektórych ludzi sceny politycznej jest jak oglądanie bez lektora "niemocnice na kraji mesta". Słabe dialogi, zero akcji i nieustanne stwarzanie wrażenia czegos na kształt papki z dyni.
Państwo Jacyś Niepoważni, potwierdzają to co prawdopodobnie wiedziało już wielu od dawna, że motywem przewodnim oderwanej ekipy nie będzie podtrzymanie własnego zdania i polityki, ale usilne bronienie się przed nieustanną wojną podjazdową Pana prezesa. Nikt normalny nie mógł uwierzyć, że tak bardzo zakompleksione towarzystwo, tak łatwo pozwoli odłączyc się swojemu lepszemu ja. No i nie pozwoliło.. Whiteman odszedł, przyłączył się i odszedł.. z kodami. Szach i mat. Białe często wygrywają.
Na szczęscie (albo na nieszczęście) są równie "lojalni" współpracownicy w równie interesujących obszarach świata. Supermoskowman, mimo iż jest drugi to zawsze jest pierwszy i jego szef mimo tego, iż ciągnie te lejce to nie zawsze udaje mu się utrzymać cara w ryzach. Różnorodność sytuacji wymusza różnorodność zachowań, i nie zawsze musi być to zgodne z aktualnie przyjętymi zasadami.
Różnica jednak polega na skali podniecenia, wprost proporcjonalnego do rangi sytyacji. Nasze lokalne warcaby mogą być nieporównywalne z szachami w stylu kasparowa, gdzie nie ma podziału na kolor słabszy czy mocniejszy, a na to kto mocniej przywali pięścią w stół. 
Zbieranie jednak figur z podłogi grozi skrzywieniem kręgosłupa, albo zdartymi kolanami.. tak czy siak będzie bolało. 

SAMURAJE I BUNGA BUNGA

     Powietrze, ogień, woda i ziemia... cztery żywioły, przed których mocą jesteśmy bezradni. Jedna chwila zmienia wszystko. To co było ważne zmienia rangę.To co było normalnością staję się czymś, o co trzeba dbać z niesamowitą jak dodtąd siłą. Przewartościowuje się wszystko co może mieć jakiekolwiek znaczenie. Jednak nie o 1,6 ms, a o wartości, których nie da sięzmierzyć żadną miarą. 
    Niektóre kataklizmy, w postaci podstarzałych lanserów usiłujących wmawiać od kilkudziesięciu lat swoim obywatelom ,że jedynym sensem życia jest wyznawanie kultu ich samych, też są cieżkie do opanowania. Czasami trzeba poświęcić zbyt wiele, by zyskać niewiele. Walka toczy sie i toczyć sie będzie bardzo długo.. 
     Walka z przeciwnościamy życia, które pojawiają się niespodziewanie lub funkcjonują równolegle przezwyczajają nas, że to normalność,. Usypiamy swoją czujność w przekonaniu, że nic złego nie może sie stać..
     Dlaczego świat jest pełen kontrastów?. Dlatego ,żeby nie było nudno? Dlatego ,żebyśmy mogli być swiadomi nieprzewidywalność życia? Dlatego, żeby pokazać nam, że mimo tak ogromnej bliskości, niektórzy nie zauważają niczego poza kolejna imprezą?
     Tam daleko walczą ci, których zaskoczyło przeznaczenie.. Bliżej ci, którzy chcą to przeznaczenie zaskoczyć... 2012 ciekawe nie? 
    
     

BAŚNIOWA KRAINA

     Kiedy przychodzi moment, że pewnych rzeczy nie da się zrobić we własnym zakresie to szuka się pomocy... znajdujemy ją lub nie. Sytuacje wymuszają różniego rodzaju działania. Chroniąc siebie i swoich bliskich oddajemy się w obce ręce..ręce, które leczą. 
    Można narzekać na wiele, ale nie na tych, którzy oddając swoje serce sprawiają, że schodzi tak bardzo dokuczliwe ciśnienie. Niesamowite chwile troski i smutku przeplatane z uśmiechem i radością. 
    Szpitale nie należą do miejsc szczególnie sympatycznych. Starając się jednak stworzyć coś na obraz domu, znajdujemy czasami wiele czynników zmieniających zaistniała sytuację w coś ocierającego sie o normalność.
    Słodkie Panie w krochmalonej bieli i zieleni, mniej sympatyczne w fiolecie spowodowały, że łóżeczko znowu skrzypi.. :)
    W każdej sytuacji starajmy się szukać pozytywnych stron i ludzi...ludzi, którzy zapadają w pamięci i zostają na długo ...
    Dla Zosi, Antka, Julki, Patryka i kózki kri kri :) 
    

JEDNI TAK, DRUDZY NIE..

   Dzisiejszy dzień obfituje w kończące sie historie. Niektóre pełne są przemyśleń, dlaczego właśnie tak a nie inaczej ?! Pytania zadawane przez wielu zaskoczonych; why why why, pewnie zostaną bez odpowiedzi. Jednak nie zawsze decyzja o zmianie tego co było na coś innego jest zaplanowana... czasami nie mamy wyboru kiedy trzeba przejśc na drugą stronę mocy ... ona już wie jak tam jest ..zresztą kobieta pracująca nieczego się nie boi. 
     Można odejść z przytupem lub nie. Można sie zakorzenić w umysłach większości ludzi lub nie. Trzeba być kimś, mieć to coś, być we właściwym miejscu i z ogromnym potencjałem przelatywać na głowami tych co klaszczą. Trzeba być królem. Królem dwóch dech..
     Nie każdemu jednak się ta sztuka udaje. Nie każdy ma na tyle pokory do samego siebie, żeby w końcu zrezygnować, mając na uwadze to, że wszystkie maski z teatru zostały już wypróbowane... i nadal nikt nie klaszcze. Odpuścić nie pozwala cheć udowodnienia samemu sobie, że jednak najlepszą rolą w życiu nie była bajka o podwędzeniu przez dwóch szkaradnych chłopców przyciemnionej żarówki z nieba, lecz rola mlaskającego mapeta, którego opętała wizja psychodelicznej rewolucji. Na siłę to można udowadniać sobie codziennie tylko to, że te zęby może jednak nie są moje....
     Spojrzeć w lustro i powiedzieć:...ok kończę..to nie dla mnie...nie nadaję się
     Bezcenne....
  
     

poniedziałek, 28 lutego 2011

MAŁE ZŁOTE LUDZIKI

     Ciekawe czy kiedyś będzie taki dzień, obudzimy się a Pan Kuźniar powie (albo jego syn): jak co roku był wielki problem z zacumowaniem wszystkich jachtów w Gdyni.. Niestety tak nie powie i to nie dlatego, że nikt nie wie jak do naszego trójmiasta dopłynąć, ale dlatego, że jeszcze sporo wody wpłynie z szarej Wisły do Bałtyku zanim będziemy wiedzieli jak szlifować własne diamenty...
      Podniecenie sięga zenitu co roku o tej samej porze. W sumie po co? Po to by mogło się wypowiedzieć kilku znawców kina. Krytycy filmowi, dla których sformułowanie kilku słów na temat jakiegoś mistrzowskiego obrazu równa się z nocą spędzoną na Soho.! Horrendalne gaże aktorów za nawet minimalny udział w filmie powoduje, że zaczynamy się zastanawiać, w którym kierunku idziemy? Czy o to w tym chodzi? 
     Czerń i biel, minimalizm, klasa i mistrzowska gra... 
     Wiem, nie uciekniemy przed rozwojem i pompowaniem wielkiego balona, na którego jeszcze przez wiele lat będziemy się gapić z cieknąca śliną na buty. W każdym miejscu na ziemi dzieje się życie i rewolucja czy to kulturowa, technologiczna czy poprostu rewolucja...
     Ktoś ma swoje Bollywood, ktoś ma Kaddafi'ego, my mamy Kota, Szyca, Więckiewicza a oni mają Natalie... 
     Jesteśmy w tym miejscu, tu i teraz, oni są tam i teraz ... żeby to "teraz" było zawsze...
     
       

niedziela, 27 lutego 2011

INTENSYWNA TERAPIA LEKARSKA

    Ciekawe jak będą wyglądać bale przebierańców, które będziemy mieli okazję oglądać już niedługo. Kto weźmie w rękę gitarę, kto włoży na głowę kapelusz w stylu Chucka Norrisa (na marginesie nikt go i tak nie przebije, on sam najlepiej naśladuje siebie), czy w końcu zacznie recytować poezję wychwalającą jakiegoś mistrza w rozwiązywaniu problemów gospodarczych i szukającego porozumienia- bo coś zawsze jest najważniejsze (ciekawe co tym razem). 
    Rozpoczęły się castingi, każdy może zostać twórcą lub tworzywem. Nie ma chwili do stracenia. Z każdym dniem sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie, raz jeden w górę raz drugi w dół lub trzeci w ogóle nie wiadomo dlaczego właśnie pośrodku. Nieprzewidywaloność osób badanych przez ośrodki i instytucje śledzące opinie publiczną, niejednokrotnie kreuje właśnie nasz punkt widzenia. Jak w "familiadzie"- przypadkowych 100 osób... tak tak dlatego w TVP pracuje kilka tysięcy osób, żeby nie pytać wciąż tych samych... 
    Spin doctors potrzebni od zaraz, bo nie da się już non stop przyklejać nowej maski, komuś komu z każdym wypowiedzianym zdaniem rośnie nos jak u Pinokia..
    Niewątpliwie szansę ma PJN, gdzie specjalistów od wizerunku jest kilkoro zmienianych przez prezesa prawdopodobnie w zależności o humorów kota.
    Zaiste jest to sposób na sukces i popularność... tylko żeby się nie okazało, że będzie jak z dowcipami Karola S., niby śmieszne ale jakoś od 10 lat nikt się nie śmieje....

sobota, 26 lutego 2011

POLSKA, BIAŁO ZMĘCZENI

    Wydarzenia sportowe a zwłaszcza sporty zimowe mają ogromną popularność w naszym kraju. I nie dzieje tak wcale za sprawą tego, że uwielbiamy skakać ze skoczni, biegać na nartach, czy pchać bobsleje ale dlatego, że mając za oknem pół roku biel zamiast zieleni nie pozostaje nic innego jak przynajmniej w pewnym stopniu utożsamić się z tą białą zarazą.. 
    Jednak nie samo kibicowanie jest tu najważniejsze ale to, że istnieje okazja do ... no właśnie do czego? Do wypicia kilku browarów, zjedzenia wiadra chipsów i podarcia się z reguły po to tylko ,żeby na drugi dzień żałować czasu straconego na oglądanie beznadziejnego występu... Wyjątkiem rzeczywiście jest okres szarzyzny gdzie "królowa śniegu" zdobywa coraz to nowe tytuły a "air king" nie zawodzi. Jednak będąc na topie powinno się mieć świadomość tego, że nie tylko kijki są najważniejsze i czubek swojego i tak już wielkiego nosa, ale to co sobą reprezentujemy.. i jak umiemy się zachować w chwili słabości.
     Z drugiej strony nie dziwi zatem postępowanie naszych orłów, którzy po serii słabości nie potrafią się otrząsnąć i topią smutki we wiadrze i to nie chipsów.. a coraz to większa rzesza fanów odwraca się na pięcie.. jak baletnica z babcinej pozytywki.. Ale nie ma co się martwić, bo w polskim sporcie jest jeszcze sporo możliwości odwrotu... przecież na topie mamy jeszcze kilku fighterów, siatkarzy, szczypiornistów....
     W Polsce ze sportem jest jak z gwiazdami seriali, jak długo nie grają jakiegoś epizodu to znikają ze świadomości.. a wtedy czekamy na porę suchą i szukamy nowych wrażeń..
     Żeby być czemuś oddanym, to trzeba mieć pasję... naszą pasją jest brak wiary w cokolwiek...
     

czwartek, 24 lutego 2011

ALL U NEED IS LOVE ..

     Nie było i pewnie długo nie będzie dnia bez wspominania jednego z najgorszych dni w historii powojennej Polski... Dnia, w którym każdy z nas zastanawiał się nad tym po co te waśnie po co te spory, skoro wszystko może ulecieć gdzieś w niebyt jak te 96 dusz.... Jednak Polska jest wspaniałym krajem, który kultywuje rozwój zazdrości, nienawiści, jątrzenia, szukania dziury w całym i obarczania wszystkich za wszystko powodując niezmierną satysfakcję u tych drążących temat do utraty tchu albo końca możliwości kombinatorycznych. 
     Wyciąganie (może w tym przypadku nieodpowiednie słowo) trupa z szafy w postaci reporterzyny z TVP do pokazywania tego co już dawno wiemy i wzbudzania kolejnych sztucznych sensacji jest co by tu nie mówić "że-nu-ła". Dlaczego polska drużyna "A" w składzie Macierewicz, Fotyga, Kępa i ten Pan, na którego samą myśl nie chce mi się kruszyć czerstwego chleba, żeby nakarmić kaczki w pobliskim stawie usilnie próbuje grać Smoleńskiem jak pionkiem w monopoly.?? 
     Wojna polsko-polska, która trwa i będzie jeszcze bardzo długo trwać spowoduje, że być może kiedyś staniemy się ludźmi, dla których wywołanie najmniejszego zamieszania w podpięciu się nawet pod najstraszniejsze wydarzenia będzie nas podniecać jak gol strzelony na wyjeździe....
     Opamiętania trochę i rachunku sumienia wszystkim tym co ręce składają do figury a diabeł wystaje spod skóry.....

środa, 23 lutego 2011

TROCHĘ SIWY, TROCHE ŁYSY

    Zamiana kiełbasy przed "przedwyborczej" na równie smakowicie rarytasy jak pączki, jabłka tudzież inne specyfiki polskiej kuchni może już nikogo nie dziwią. I nie dziwi również to, że specjalistą od jakby nie patrzeć wyszukanej formy przeciągnięcia elektoratu, stał się wschodzący gwiazdor "west side'u" Pan Napieralski. Niesamowity zapał do pracy polegający na wytykaniu błędów obecnemu rządowi i krytykowaniu w sumie bardziej już nie mogącej się zacietrzewić prawicowej opozycji, niejednego powalił na kolana. Być może i tak jest. Tylko czy warto brudzić sobie spodnie oddając hołd przewspaniałej święcącej w blasku fleszy meduzie... Pozbywanie się głównych postaci tak bardzo związanych z lewicą, od wielu lat dodających uroku scenie politycznej i zarazem wnoszących może trochę nieświerzy oddech przeszłości ale jednak tak bardzo potrzebny do wyrównania poziomu retoryki politycznej, uważam za zbyt odważny ruch... 
     Stonowany głos, pełna uśmiechu twarz i płynny ruch w ślizganiu się przed odpowiedziami na pytania jaki jest plan działania w razie gdyby jednak okazało się, że sondaże trochę przekłamują i tej pewności zabraknie?
     Czy dostaniemy jasną deklarację jak będzie wyglądać arena polityczna za kilka miesięcy z udziałem naszego celebryta...? Być może stanie się tak, że jak będzie gorąco to da nam chłodny serniczek a jak będzie znośnie to może z PO się skuma....
     Nieprzewidywalność i tajemniczość nie zawsze wynika z ukrytego planu działania.....
     

wtorek, 22 lutego 2011

HEJ HEJ JU ES EJ

     Niebezpieczne rejony, zapalny teren lub strefa pod szczególnym stałym monitoringiem. Tak można określić państwa, gdzie mają miejsce afrykańskie rewolucje. Najwyraźniej ludzie przejrzeli na oczy. Nie mogą przecież pozwolić by następne pokolenie było nękane przez reżim, którego tak naprawdę wszyscy mają dość. W cywilizowanym świecie nie można pozwalać na to by w kilku państwach na świecie był podział na tych lepszych i tych gorszych w proporcjach 0.1 do 99.9 %. tak ?? czy nie tak ? A chyba właśnie nie do końca tak. Dlaczego niby dziesiątki lat wszystko kręciło się jak powolna zardzewiała karuzela przy stacji benzynowej w Teksasie !? Dlaczego za wszelką cenę ktoś "pozwalał" na taki stan rzeczy? Drugie dno ? Dno w beczce na baryłki...
     Gospodarka jednego ze światowych gigantów nie wytrzymała kryzysu. Utrzymywanie status quo przecież było na rękę wszystkim tym, z którymi ściskał sobie dłonie dyktator potępiany przez ich samych. Odwrócenie uwagi od gospodarki giganta na glinianych nogach, która sypie się z dnia na dzień i popieranie zwaśnionych stron w zależności od poziomu interesu jaki się w tym będzie miało....
     Armie agentów zalały bliski wschód a nadziei na wielki lejący się strumień ropy...

poniedziałek, 21 lutego 2011

"BAJKA, POPROSTU BAJKA...."

     Zazwyczaj poniedziałki zdają się być albo pełne niespodzianek albo nudne i nieciekawe, pozbawione energii i tego czym powinien ładować pierwszy dzień tygodnia. Reguła ta sprawdza się co drugi tydzień... No niestety dzisiaj przypadło nam słuchać bezmiernej fali wypowiedzi, które albo wykluczają same siebie albo wykluczają ich samych z grona ludzi traktujących społeczeństo poważnie. Jarosław K., Marta K., Pan M. myślą, że można łatwo manipulować wszystkim na wszystkie sposoby. I nie chodzi tu nawet o to czy Pani M. będzie kandydować, czy Pan M. będzie wiedział w końcu o czym mówi, czy Pan J. będzie rozgraniczał świadomość od nieświadomości ale o to jak długo jeszcze wielu z nas skazanych będzie na raczenie się rewelacjami znanej familii. 
     Tego typu formułowanie tez i treści jest jak skok na bungee, jak jest dobra lina to i trochę się poodbija, jak nie to albo poleci w powietrze albo walnie o ziemie...Nie wiem ile jeszcze potrafimy znieść bawienia się nami i ironicznego naśmiewania się z nas samych, obserwujących kameleona zmieniającego się tylko w momencie chęci ugrania czegokolwiek czymkolwiek ....
     Miał być to ten poniedziałek z kopem ... a jest znowu poniedziałkiem z kopem w tyłek..     

niedziela, 20 lutego 2011

JAK NA TARGU...

     Straszny wypadek Roberta Kubicy stał się przyczyną do wielu refleksji i przemyśleń jak łatwo w ciągu kilku sekund może zmienić się wszystko no co pracowało się całe życie... Wiara Roberta w możliwość przezwyciężenia przeciwności losu dała nam nadzieję ufać, że tak jak to było w Kanadzie tak i teraz wszystko będzie ok... Być może Jan Paweł II, którego imię widniało na kasku naszego kierowcy czuwa nad nim i nadal będzie.. bliskość relikwii papieża na pewno doda tej niesamowitej siły do walki... ale....
.....dlaczego kardynał Stanisław Dziwisz za każdym razem zachowuje się w sposób, który myślę nie tylko mnie odrzuca .. To, że relikwie przekazane zostały reporterowi tvn24 może nie dziwić tych którzy wiedzą, że nie ma w sumie procedur które by jasno to określały czy i w jakiś sposób należy to robić, ale "klapnięcie" i sposób wręczenia z reki do ręki jak przy dobijaniu targu na bazarze poprostu jest delikatnie mówiąc nie na miejscu.... 
     To kropla krwi i strzępek szaty jednego z najważniejszych jak nie najważniejszego człowieka naszych czasów.... 
     Próbujmy zachowywać szacunek na minimalnym poziomie w sytuacjach, które tego wymagają... 

"NIE SĄDZIŁEM, ŻE ..."

     Bardzo ostatnio popularnym sposobem na wyrażanie swoich opinii jest wiele portali blogerskich, społecznościowych i tego typu podobnych "instytucji".
     Wywoływanie "pospolitego ruszenia" krótkimi stwierdzeniami na np. facebook'u jest rzeczą tak naturalną jak kawa o poranku. W dzisiejszych czasach jedynym i słusznym środkiem przekazu jest internet. Społeczeństwo sieciowe tak bardzo jest zależne od różnego rodzaju sygnałów kreowanych bardzo często wyłącznie z chęci zrobienia całkiem niezłego zamieszania. Nie wszyscy jednak zdają sobie z tego sprawę, że całkiem niewinny lub całkiem winny wpis może mieć niesamowite konsekwencje. Bardzo dobrym przekładem może być tutaj wpis Pana Marcina Mellera na facebook'u o deklaracji braku poparcia dla PO. Wszystko byłoby ok bo cel został osiągnięty (poważne poruszenie na forach), ale późniejsza wypowiedź Pana Marcina w programie "śniadanie mistrzów" ,że Pan M. nie spodziewał się takiej reakcji ludzi powoduje, że czasem udajemy coś albo kogoś wbrew temu co naprawdę myślimy tylko po to aby zaskakiwać. 
     Komentarzem bardzo odpowiednim do tego typu zachowań jest odpowiedź Pana Andrzeja Mleczki w tym właśnie programie, która może się odnosić do setek tego typu wpisów na forach i portalach.... : jak to nie sądziłeś, że będzie taka reakcja.... 
     Nie robimy nigdy nic z niczego. ... 
     

sobota, 19 lutego 2011

NEVER EVER

Sama świadomość, że obserwowanie świata z różnego rodzaju perspektyw jest niczym nadzyczajnym, powoduje zastrzyk niesamowitej chęci poznania tego czy akurat moja pozycja obserwacji jest tą właściwą. Nie jesteśmy jednak w stanie sprawdzić fizycznie jak można widzieć coś z innej strony skoro nie mamy wyboru, bo przecież jesteśmy samymi sobą. Właśnie tak już jest. Namawianie kogoś do czegoś jest tylko marną próbą przekonania do własnych racji i tak naprawdę chęcią poznania opinii innych, bo perspektywy drugiej osoby nigdy nie poznamy.
Wielopoziomowe rozstrzyganie pewnych kwestii w danej sprawie bywa często nic nie warte i powoduje sztuczne podtrzymanie tematu, który mógłby naturalnie zniknąć. "Bicie piany" tak bardzo przez nas lubiane, pozwala na zaistnienie chociaż przez chwile w tematach, o których bardzo często nie mamy pojęcia.
Zamieszczane tutaj opinie będą prawdopodobnie zupełnie oderwane od przyjętych schematów. 
Czasami warto wycisnąć z siebie kilka słów, które może nie wpłyną na nikogo ani pozytywnie ani negatywnie ale dadzą możliwość sprawdzenia czy są podobne perspektywy.