piątek, 9 września 2011

LPG STONKĘ ZJE

Jednak nie da się zorganizować czegokolwiek w Polsce bez robienia ogromnego przy tym szumu. Zbliżające sie kolejne wybory prowokują do niespodziewanych ruchów. Nikt oczywiście nie pobije Pana Napi Napi, ale może w końcu warto skupić się nie tylko na grilowanej na wędce, a na tym co będzie później. Te niespodziewane zbiegi okoliczności, przypadkowe sytuacje obrazujące normalność i integrowanie się do granic możliwości ze społeczeństwem , że aż kasza spada z półek pod ciężarem dziennikarzy. Przecież potrzeby kota są oczywiste. Nie ma lepszej paszy jak przy airporcie. Taka karma. 
Z drugiej strony nie ma chwili do stracenia. Trzeba działać, rozlepiać te nalepki na każdym rogu. Wycierać nimi wszystko co tylko możliwe. Puki jest czas, puki pamiętają. Każdą ulice, każdy skwer, każdą ławkę. Nie ma granicy między tym co wielkie i święte a tym co daje wygraną. Niektórym zrywa śmigło w rozpaczliwym dążeniu do przypisania najmniejszego nawet wkładu we wszystko "bratu". Litości. 
Mimo wielu niedociągnięć, są jeszcze persony, które jasno stawiają kreskę tam gdzie tego wymaga sytuacja i starają się nie mieszać wszystkiego w wielkim garze nienawiści jeżdżąc na oklep na TU 154. 
Ręce czasami same opadają. Żeby tylko któregoś razu nie walnęły o ziemię tak, że poznokcie będzie można malować od wewnętrznej strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz