piątek, 9 września 2011

FRAJERSKA MASAKRA PIŁA PISOWĄ

                            Debatowanie nad debatami to temat rzeka. Nie ma do czego wracać, zwłaszcza, że uszczestniczenie i tworzenie sztucznych tematów jest co najmniej zachowaniem charakterystycznym dla gasnących gwiazd. 
Jak można bezczelnie naigrywać się z wyroków sądów, z decyzji w których podejmowaniu się uczestniczyło, z własnego Państwa? Ja Jarosław mogę wszystko! Chodźby niedzwiedź to dostoję...- Nie sile się na inność, bo inny już jestem. Nie zmienie siebie bo lubie inność-..Tymczasem ta inność to normalność, z tym że normalność to dla nich własnie coś dziwnego. Widać, że energii coraz mniej, włosów siwych coraz więcej. Opadają wypełnione śliną poliki, a język od oblizywania robi się szorstki. Na bocznice powiedział by Tomek z wyspy Sodor.
Ciekawe kiedy znudzi się udawanie przez wielu z nich Usain'a Bolt'a. Szybsi od pustynnego wiatru i strusia pędziwiatra coś mamrocą, że chcą rozmawiać, a gołym okiem widać, że przebierają nogami w powietrzu jak Flinstonowie. Nie tak szybko. Zalatuje tutaj czymś, co do złudzenia przypomina bezczelne naigrywanie się ze wszystkiego co stanowi odejście od programu. No własnie jakiego programu? Chyba programu wywołania ogólnej rozpierduchy, bo tylko podczas takiej akcji wszyscy chwycą sie za ręce i zwariują w okrutnym tańcu z chochołem. 
Ganienie za kimś komu przyjemność sprawia sama gonitwa a nie cel do jakiego sie dąży, świadczy tylko o tym kto spieprza. Dogonisz i przywalisz w łeb, pozwie do sądu. Odpuścisz, stwierdzi, że łapiesz zadyszkę... 
Odpuścić, zapomnieć, a zgaśnie jak Bolt przy falstarcie..

DZIWNE TYPY, JAK Z KOMIKSU...

  
Już kilka razy przymierzałem się, żeby napisać, bo rozwala mi pęcherzyki płucne jak słysze mamrotanie o tym samym. Czyli w sumie o tym jak robić zamieszanie i grać Tupolewem do końca życia.
Widać, że Jarek już nie do końca kontroluje swoje wypowiedzi i wpada w spiralę powtarzania tego samego lub negowania tego co powiedział wcześniej, nawet o tym nie wiedząć... to jest kunszt retoryki. 
Znalazł sobie kilku naśladowców, klakierów, którzy w razie niedyspozycji kota mogą pomiałczeć lub się poocierać, ot tak żeby preziowi było miło. Adam H. , (niestety mój rocznik)...nie wiedziałem, że ludzi w tak młodym wieku (stary nie jest i ja też) może tak opętać zła moc jak z kolejnej części dziadów. Ja rozumiem, można sobie czasami walnąć bronka, ale kurde żeby tak trzymało?? Gadać od rzeczy każdy potrafi po pijaku, ale nikt jeszcze takiego alkoholu nie wymyślił, żeby na banie siadało na długi czas!! Dramat. Pisowscy piwowarzy wymysli trunek, który zrywa śmigło na bardzo długo.
Adam H. i jego koledzy mają niesamowity dar przekonywania społeczeństwa do swoich racji. Tylko niestety to społeczeństwo jest w gruncie rzeczy over 60 i mam nadzieję, że mimo swojego młodego wieku Adaś zorientuje sie, że koniec blisko. Kwestia tylko taka jak bardzo jest pojony sokiem z kaczojagód wywołujących kręcenie źrenicami, mlaskanie językiem, szydzenie z tego co dobre i udwawanie jacy to my jesteśmy zejebiści mimo, że jesteśmy beznadziejni. 
Nabieranie tych biednych ludzi na gównianie hasła podrzegające do bratobójczej walki, do fermentu, do pieprzonego haosu, do znienawidzenia jeden drugiego długo nie potrwa. Krach nadejdzie w październiku, bo Jarek leci na oparach, a Europa nie doleje do baku paliwa ludziom, ktorzy prowadzą samolot tylko po to, żeby go zdetonować w Brukseli lub innym ciekawym miejscu.  

KAMELEON SCHODZI Z DRZEWA..ZGŁODNIAŁ, WŁADZY BY SIĘ NAŻARŁ

Wiedziałem, no wiedziałem, że przecież on musi mieć gdzieś w sobie jakiś kawałek, który w pewien sposób łączyłby jego osobę z normalnością.. No niemożliwe, że można zamlaskać się na śmierć wygadująć herezje jak po wizycie u doktora PajHiWo. Odnalazł się, doszedł do wniosku, że można, można wiele zdziałać odpowiednim podejściem do polityki..takim samym jak zawsze przed wyborami. On kocha wszystkich, wybacza, prosi o zrozumienie, prosi o zaprzestanie bezmyślnych waśni i podniesienie poziomu języka retoryki politycznej.. hehe, ile razy zdoła omotać te 25% społeczeństwa (kurde 25 % to przecież 10 milionów Polaków). Czy w naszym kraju żyje aż 10 milinów ludków z ciemnogrodu? Na ulicach wszyscy tacy sami, ładnie ubrani, ą, ę i w ogóle, a w głowach 1/4tej z nich płynie muzyka z radia maryja. Prawie jak w 1984 Orwela. Prawie, robi wielką różnicę, tamto to była książka a nasza rzeczywistośc to nie fikcja. 
Najnowocześniejszy plan naprawy Polski. Przemyślany, skrzętnie zanotowany, wypunktowany. Wypunktowany jak rząd, który tak naprawdę był, jest i będzie niezmiennym celem. Osły czasami mają przed sobą marchewkę na kiju i idą przed siebie jak jak łysek z pokładu Idy. Prezesowi powinni zawiecić gwiazdę od mercedesa jako celownik, żeby nigdy nawet w chwili głębokiego relaksu, nie zapomniał, że jego celem jest deptanie po piętach. Deptanie, a tak naprawdę przydeptywanie nogawek, żeby mieć tą satysfakcję z chwil wypie....nia się na glebę tego nadepniętego. 
Każdy ma swój rozum, każdy ma świadomość i zdrowy rozsądek. Nie każdy jednak ma zdolność wyboru między tym co może być nadzieją na coś lepszego, a tym co tę nadzieję nam odbiera. 

KAMELEON SCHODZI Z DRZEWA..ZGŁODNIAŁ, WŁADZY BY SIĘ NAŻARŁ

Wiedziałem, no wiedziałem, że przecież on musi mieć gdzieś w sobie jakiś kawałek, który w pewien sposób łączyłby jego osobę z normalnością.. No niemożliwe, że można zamlaskać się na śmierć wygadująć herezje jak po wizycie u doktora PajHiWo. Odnalazł się, doszedł do wniosku, że można, można wiele zdziałać odpowiednim podejściem do polityki..takim samym jak zawsze przed wyborami. On kocha wszystkich, wybacza, prosi o zrozumienie, prosi o zaprzestanie bezmyślnych waśni i podniesienie poziomu języka retoryki politycznej.. hehe, ile razy zdoła omotać te 25% społeczeństwa (kurde 25 % to przecież 10 milionów Polaków). Czy w naszym kraju żyje aż 10 milinów ludków z ciemnogrodu? Na ulicach wszyscy tacy sami, ładnie ubrani, ą, ę i w ogóle, a w głowach 1/4tej z nich płynie muzyka z radia maryja. Prawie jak w 1984 Orwela. Prawie, robi wielką różnicę, tamto to była książka a nasza rzeczywistośc to nie fikcja. 
Najnowocześniejszy plan naprawy Polski. Przemyślany, skrzętnie zanotowany, wypunktowany. Wypunktowany jak rząd, który tak naprawdę był, jest i będzie niezmiennym celem. Osły czasami mają przed sobą marchewkę na kiju i idą przed siebie jak jak łysek z pokładu Idy. Prezesowi powinni zawiecić gwiazdę od mercedesa jako celownik, żeby nigdy nawet w chwili głębokiego relaksu, nie zapomniał, że jego celem jest deptanie po piętach. Deptanie, a tak naprawdę przydeptywanie nogawek, żeby mieć tą satysfakcję z chwil wypie....nia się na glebę tego nadepniętego. 
Każdy ma swój rozum, każdy ma świadomość i zdrowy rozsądek. Nie każdy jednak ma zdolność wyboru między tym co może być nadzieją na coś lepszego, a tym co tę nadzieję nam odbiera. 

KUPIŁEM ZORKĘ PIĘĆ I ZROBIŁEM KILKA ZDJĘĆ..

  
Klasa polityczna bez klasy...to już chyba nikogo nie dziwi. Strarannie wyprasowane kołnierzyki, mankiety ze złotymi spinkami, coś tam czasami sterczy z klapy... exclusive normalnie. Jednak pod tymi starannie dobieranymi elementami garderoby i słowami nie da sie ukryć tego, co ich zdradza jednym prostym gestem.. tak prostym jak prosty człowiek obnażający się ze swojego buractwa.
Rewolucja po lewej stronie, zmiany, zmiany, zmiany.... Hmmm jednak tak ogromnego stylu i klasy nie da się podrobić, tej wypracowanej i rzeźbionej przez żelbet gierkowskiej starej szkoły dostojności i gry politycznej.. Lewo było lewo, czerwono i z klasą, a nie z 3,2 megapixelami w kieszeni, gotowymi do słitaśnej foci. Czerwony.... czerwony jak burak. 
Jeśli decydować za nas mają osoby, dla których priorytetem jest nie klasa polityczna a nasza klasa to ja wysiadam. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby Jolanta Kwaśniewska została prezydentem to przynajmniej każdy Polak wiedziałby jak prawidłowo zjeść bezy w towarzystwie. I coś w tym jest, bo naprawdę wolę lekcję stylu Pani Joli niż absencję na lekcjach etyki Pana Grzegorza. 

ILE MA ?? OBA MA...

Nie było mnie ale już jestem i mam nadzieję, że bedę i to teraz bardzoooo czesto. Sytuacja otaczająca nas szarych myszów bulwersuje do granic wytrzymałości. Łamią się narodowe schody, niewytrzymują ciśnienia OFE'sy, ci z flagami od związków zaczynają biegać po ulicach stolicy (w zimie nie latali bo było zimno), no i jaśnie nam mącący, mlaskający wyszedł z letargu i wyciąga dłoń.... tak tak przyjde przyjde, nie mogę odmówić ..interes państwa .. ? Chyba jego interes, mały zaniedbany, nieużywany interes...
Donek miota się starając się poskładać do kupy resztki zielonej wyspy, którą zewsząd oblewa fala krytyki. 
Naprawdę ciekawie może być. Czy warto ustawiac się w kolejce pod campusem i kupić jakiś mały namiocik., może sie przyda jak w Libii albo Hiszpanii. Rozwija się to ciekawie, jak bakterie na bibule. 
Ale przecięz przyjeżdza on... "łon łon" ...Pan Świata. Czarnoskóry Ken, władca potomków narodowości, które dotarły do nowego lądu, bo dali się złapać w siatkę albo wódz sprzedał ich za paczkę fajek.... 
Czarne, solidne, niezniszczalne fury (no może nieodporne na irlandzkie progi wjazdowe) ale zawsze fajnie sie prezentujące, faceci ze słuchawkami, kamery, szpiedzy, samoloty.... w ogóle mega show. 
Może to i trochę interesujące, może troche niespotykane (jak europejskie samochody w stanach) ale na pewno bardzo zastanawiające, jak długo kolos na glinianych nogach potrafi jeszcze człapać i wcinać spokojnie hamburgery z mc syfa....

DZIEŃ BEZ (Z)

Minęło trochę czasu.. milczenie spowodowane niestety kolejnym pobytem w baśniowej krainie zdaję sie wybijać z (nie)rytmu, który ogarnia nas ze wszech stron.
Dzień bez zmartwień, zmartwień moich, tak bardzo wyczekiwany w końcu może powoli nadejdzie. Dzień bez wielu innych spraw pewnie nigdy nie nastanie. Dzień bez narzekań - nie ma mowy, dzień bez Kaczyńskiego - nie ma mowy, dzień bez Smoleńska..był raz a przynajmiej byla próba i niestety dupa..nie dadzą odpocząć duszom spętlonym między lukiem bagażowym a rzędem przednich siedzeń..
Psychodeliczny taniec wijącego się kąsiciela kłuje wielu z nas. Mielenie językiem po wewnętrznej stronie policzka, mlaskanie połączone z haotycznym bełkotem nawołujące do niewinnego poderżnięcia gardeł wszystkim tym, którzy nie wydziergają sobie toruńskiego krzyża na czole powoduje wymioty jak po wódce zapitej mlekiem. 
Giżyński, Błaszczak, Brudziński, Rogalski z jednego tego samego cynicznego, banalnego i psychopatycznego miotu.
Na myśl o możliwość przejęcia władzy przez bandę opentanych krasnoludów włosy stają mi dęba pod paznokciami...
Pierwsze myśli po dłuższej chwili milczenia są ponoć najlepsze. Byle nie tylko moje myśli...

WYPALONE ŚCIERNISKO PO SŁOMIANYM ZAPALE

2005 rok niektórym na długo zostanie w pamięci. Wielu z nas (np. mi) nie było dane uczestniczyć i obserwować ogromnej zadumy po odejściu jednego z największych Polaków. Płącz, troska, refleksja, żal i miłość przelewająca się ulicami polskich miast na znak pojednania i solidarności .... Oddanie się temu wydarzeniu widać było na każdym kroku. Część uznawała to za przesadę... te modły, krzyki i nieustanne pochody. Lepiej przeżywać w ciszy, na osobności... ?! 
Oczywiście jak zawsze w takich momentach zadaje sie wiele pytań, na kóre nie ma odpowiedzi... Na wiele jednak można sobie odpowiedzieć. Może nie od razu. Wytrwałości, bo jeśli ktoś nadal szuka to wystarczy chwilkę jeszcze poczekać.. jeszcze może rok, moża kilka.. Odpowiemy sobie wtedy sami na pytanie jacy jesteśmy, jacy jesteśmy spontaniczni i .... i tyle. Zero w nas czegokolwiek co trwa dłuższą chwile. Zapominamy tak szybko jak szybko maszerowaliśmy w tym kolejnym z pochodów. Coraz bardziej zacieramy w pamięci wszystko co z tym związane. Obnaża to nas nie jako katolików (bo to nie o to chodzi), ale jako ludzi, którzy w pogoni za życiem nie martwią się niczym dookoła.. Ludzie sie rodzą i ludzie odchodzą tak?. 
Cieszyć się mogą ci, którzy nie uczestniczyli w pseudo lamentach i przeżyli to tak jak chcieli. Oni być może pamiętają i pamiętać będą. Bo nie chodzi o to kto głośniej krzyczy, kto się ustawia w kolejkę na wyjazd, kto kupi najdroższe miejsce w hotelu w Rzymie na długi weekend. I nawet nie chodzi o kremówki, ale o to by pamiętać, że aby na nie iść "trzeba najpierw zdać maturę"....
NEVER FORGET 

NIEDOJRZAŁE, OBRAŻALSKIE PASKUDY

Telewizja ma niesamowitą moc, która niektórych potrafi zastraszyć a innych wprowadzić w stan zastanowienia nad tym, czy rzecziwiście to co widzimy jest prawdą.
Wiele osób, które mimo tego, iż istnieją w tym "półświatku" od kilku bądź kilkunastu lat, nie potrafi rozgraniczyć sztucznego grania od swojego często zmanierowanego życia. Pan "gadająca głowa" lub jak kto woli "dwukolorowa broda" - ekspert od wszystkiego, pseudo guru jeśli chodzi o muzykę, mistrz zakładania rąk i straszenia, że jak coś to ja wam już nic nie powiem, pragnie chyba zbudować ołtarzyk w jednej z telewizji. Lansowanie samego siebie w imię czego? W imię chyba samego Zbyszka. 
Przesadą jest bowiem lobbowanie środowiska, które od zawsze było poza strukturami sciągającymi narodowe myto. Oczywiście życie pozbawione kultury i sztuki byłoby jak jazda pociągniem towarowym.Niby do celu, ale jakoś tyłek od węgla boli. Jednakże, rozgraniczenie prawdziwego artyzmu od zwykłej przedsiębiorczośći jest w dzisiejszych czasach rzeczą chyba niemożliwą. I właśnie ta subtelna różnica pozwala na określanie celebrytyzmu i pospolitej tandety, "sztuką" przez duże "G". 
Niestety poziom kreowany nie jest przez artystów, ale przez odtwórców ról.., którzy na nieszczęście są w ogromnej większości. Można zatem bronić swoich racji, jedynie wtedy, kiedy stoi się dwoma nogami po jednej ze stron.. a nie buja się w zależności smaku niedzielnych ciastek na drugie śniadanie.

LPG STONKĘ ZJE

Jednak nie da się zorganizować czegokolwiek w Polsce bez robienia ogromnego przy tym szumu. Zbliżające sie kolejne wybory prowokują do niespodziewanych ruchów. Nikt oczywiście nie pobije Pana Napi Napi, ale może w końcu warto skupić się nie tylko na grilowanej na wędce, a na tym co będzie później. Te niespodziewane zbiegi okoliczności, przypadkowe sytuacje obrazujące normalność i integrowanie się do granic możliwości ze społeczeństwem , że aż kasza spada z półek pod ciężarem dziennikarzy. Przecież potrzeby kota są oczywiste. Nie ma lepszej paszy jak przy airporcie. Taka karma. 
Z drugiej strony nie ma chwili do stracenia. Trzeba działać, rozlepiać te nalepki na każdym rogu. Wycierać nimi wszystko co tylko możliwe. Puki jest czas, puki pamiętają. Każdą ulice, każdy skwer, każdą ławkę. Nie ma granicy między tym co wielkie i święte a tym co daje wygraną. Niektórym zrywa śmigło w rozpaczliwym dążeniu do przypisania najmniejszego nawet wkładu we wszystko "bratu". Litości. 
Mimo wielu niedociągnięć, są jeszcze persony, które jasno stawiają kreskę tam gdzie tego wymaga sytuacja i starają się nie mieszać wszystkiego w wielkim garze nienawiści jeżdżąc na oklep na TU 154. 
Ręce czasami same opadają. Żeby tylko któregoś razu nie walnęły o ziemię tak, że poznokcie będzie można malować od wewnętrznej strony.

KOŃ TROJAŃSKI I PĘKNIĘTA SMYCZ

Postępowanie niektórych ludzi sceny politycznej jest jak oglądanie bez lektora "niemocnice na kraji mesta". Słabe dialogi, zero akcji i nieustanne stwarzanie wrażenia czegos na kształt papki z dyni.
Państwo Jacyś Niepoważni, potwierdzają to co prawdopodobnie wiedziało już wielu od dawna, że motywem przewodnim oderwanej ekipy nie będzie podtrzymanie własnego zdania i polityki, ale usilne bronienie się przed nieustanną wojną podjazdową Pana prezesa. Nikt normalny nie mógł uwierzyć, że tak bardzo zakompleksione towarzystwo, tak łatwo pozwoli odłączyc się swojemu lepszemu ja. No i nie pozwoliło.. Whiteman odszedł, przyłączył się i odszedł.. z kodami. Szach i mat. Białe często wygrywają.
Na szczęscie (albo na nieszczęście) są równie "lojalni" współpracownicy w równie interesujących obszarach świata. Supermoskowman, mimo iż jest drugi to zawsze jest pierwszy i jego szef mimo tego, iż ciągnie te lejce to nie zawsze udaje mu się utrzymać cara w ryzach. Różnorodność sytuacji wymusza różnorodność zachowań, i nie zawsze musi być to zgodne z aktualnie przyjętymi zasadami.
Różnica jednak polega na skali podniecenia, wprost proporcjonalnego do rangi sytyacji. Nasze lokalne warcaby mogą być nieporównywalne z szachami w stylu kasparowa, gdzie nie ma podziału na kolor słabszy czy mocniejszy, a na to kto mocniej przywali pięścią w stół. 
Zbieranie jednak figur z podłogi grozi skrzywieniem kręgosłupa, albo zdartymi kolanami.. tak czy siak będzie bolało. 

SAMURAJE I BUNGA BUNGA

     Powietrze, ogień, woda i ziemia... cztery żywioły, przed których mocą jesteśmy bezradni. Jedna chwila zmienia wszystko. To co było ważne zmienia rangę.To co było normalnością staję się czymś, o co trzeba dbać z niesamowitą jak dodtąd siłą. Przewartościowuje się wszystko co może mieć jakiekolwiek znaczenie. Jednak nie o 1,6 ms, a o wartości, których nie da sięzmierzyć żadną miarą. 
    Niektóre kataklizmy, w postaci podstarzałych lanserów usiłujących wmawiać od kilkudziesięciu lat swoim obywatelom ,że jedynym sensem życia jest wyznawanie kultu ich samych, też są cieżkie do opanowania. Czasami trzeba poświęcić zbyt wiele, by zyskać niewiele. Walka toczy sie i toczyć sie będzie bardzo długo.. 
     Walka z przeciwnościamy życia, które pojawiają się niespodziewanie lub funkcjonują równolegle przezwyczajają nas, że to normalność,. Usypiamy swoją czujność w przekonaniu, że nic złego nie może sie stać..
     Dlaczego świat jest pełen kontrastów?. Dlatego ,żeby nie było nudno? Dlatego ,żebyśmy mogli być swiadomi nieprzewidywalność życia? Dlatego, żeby pokazać nam, że mimo tak ogromnej bliskości, niektórzy nie zauważają niczego poza kolejna imprezą?
     Tam daleko walczą ci, których zaskoczyło przeznaczenie.. Bliżej ci, którzy chcą to przeznaczenie zaskoczyć... 2012 ciekawe nie? 
    
     

BAŚNIOWA KRAINA

     Kiedy przychodzi moment, że pewnych rzeczy nie da się zrobić we własnym zakresie to szuka się pomocy... znajdujemy ją lub nie. Sytuacje wymuszają różniego rodzaju działania. Chroniąc siebie i swoich bliskich oddajemy się w obce ręce..ręce, które leczą. 
    Można narzekać na wiele, ale nie na tych, którzy oddając swoje serce sprawiają, że schodzi tak bardzo dokuczliwe ciśnienie. Niesamowite chwile troski i smutku przeplatane z uśmiechem i radością. 
    Szpitale nie należą do miejsc szczególnie sympatycznych. Starając się jednak stworzyć coś na obraz domu, znajdujemy czasami wiele czynników zmieniających zaistniała sytuację w coś ocierającego sie o normalność.
    Słodkie Panie w krochmalonej bieli i zieleni, mniej sympatyczne w fiolecie spowodowały, że łóżeczko znowu skrzypi.. :)
    W każdej sytuacji starajmy się szukać pozytywnych stron i ludzi...ludzi, którzy zapadają w pamięci i zostają na długo ...
    Dla Zosi, Antka, Julki, Patryka i kózki kri kri :) 
    

JEDNI TAK, DRUDZY NIE..

   Dzisiejszy dzień obfituje w kończące sie historie. Niektóre pełne są przemyśleń, dlaczego właśnie tak a nie inaczej ?! Pytania zadawane przez wielu zaskoczonych; why why why, pewnie zostaną bez odpowiedzi. Jednak nie zawsze decyzja o zmianie tego co było na coś innego jest zaplanowana... czasami nie mamy wyboru kiedy trzeba przejśc na drugą stronę mocy ... ona już wie jak tam jest ..zresztą kobieta pracująca nieczego się nie boi. 
     Można odejść z przytupem lub nie. Można sie zakorzenić w umysłach większości ludzi lub nie. Trzeba być kimś, mieć to coś, być we właściwym miejscu i z ogromnym potencjałem przelatywać na głowami tych co klaszczą. Trzeba być królem. Królem dwóch dech..
     Nie każdemu jednak się ta sztuka udaje. Nie każdy ma na tyle pokory do samego siebie, żeby w końcu zrezygnować, mając na uwadze to, że wszystkie maski z teatru zostały już wypróbowane... i nadal nikt nie klaszcze. Odpuścić nie pozwala cheć udowodnienia samemu sobie, że jednak najlepszą rolą w życiu nie była bajka o podwędzeniu przez dwóch szkaradnych chłopców przyciemnionej żarówki z nieba, lecz rola mlaskającego mapeta, którego opętała wizja psychodelicznej rewolucji. Na siłę to można udowadniać sobie codziennie tylko to, że te zęby może jednak nie są moje....
     Spojrzeć w lustro i powiedzieć:...ok kończę..to nie dla mnie...nie nadaję się
     Bezcenne....